CHMIELEWSCY
Nazwisko Chmielewski jest dość popularne, występuje nie tylko w Polsce, ale też w Białorusi, Rosji, na Ukrainie. Nadawano je komuś, kto pewnie znany był w okolicy z warzenia piwa, wytwarzanego dawniej sposobem domowym, a w większych ilościach w karczmach i we dworach. Być może przypisywano je też temu, kto często chodził… podchmielony.
W naszych stronach Chmielewscy byli już w XVI wieku. To nazwisko widnieje w spisie mieszkańców Krynek z 1578 r. W Ostrowiu, gdzie najbardziej się rozprzestrzeniło (i tylko tutaj w całym regionie, bo drugie gniazdo jest aż koło Moniek), pojawiło się dopiero na początku XIX w. Pierwszymi Chmielewskimi w naszej wsi byli moi przodkowie w linii prostej – urodzony ok. 1750 r. Kajetan syn Jana oraz jego syn, również Kajetan. W 1815 r. mieszkali oni dokładnie w tym samym miejscu, gdzie stoi mój dom. To rodowe gniazdo wszystkich Chmielewskich z Ostrowia.
Końcówka –ski mojego nazwiska może wskazywać na jego formę odmiejscową. Zapytałem kiedyś o to specjalizującego się między innymi w tej dziedzinie prof. Michała Kondratiuka z Uniwersytetu w Białymstoku. Odpowiedział mi, iż być może to nazwisko w naszych stronach wzięło się od majątku Chmielewszczyzna, który znajdował się nieco ponad dziesięć kilometrów od Ostrowia, nieopodal drogi ze wsi Knyszewicze do Sokółki. W dokumentach historycznych ten zaścianek wzmiankowany jest już w XVI w. Jego właścicielem pewnie był na początku właśnie jakiś Chmielewski, ale w źródłach archiwalnych dotąd jednak nic na ten temat nie znalazłem.
Folwark Chmielewszczyzna istniał do połowy XX w. Jego ostatnimi właścicielami byli Prokopczykowie. Po drugiej wojnie światowej w wyniku reformy rolnej dobra te rozparcelowano, a na części gruntów założono Państwowe Gospodarstwo Rolne.
Historia mego rodu sięga czasów średniowiecza. Wówczas dopiero zaczęto ludziom nadawać nazwiska i już wtedy na Grodzieńszczyźnie takie się pojawiło. Z pewnością byli to moi protoplaści.
Sokrat Janowicz twierdził, iż pochodzę z rodu ruskich, litewskich bojarów. Na Sokólszczyźnie jego zdaniem pozostawili oni ślad w postaci wspomnianego dworu Chmielewszczyzna koło Suchinicz. Na potwierdzenie moich z nimi powiązań Janowicz przyjmował cechy genetyczne bojarów przejawiające się w tym, iż ich potomkowie lgną do kultury, książek, chcą mieć szerszą wiedzę i edukację. Tak jak ja właśnie – absolwent politechniki, czy też mój daleki kuzyn, wieloletni dziennikarz Niwy Michał Chmielewski, który jako pierwszy ze wsi zdobył wyższe wykształcenie ukończywszy uniwersytet leningradzki.
Sokrat Janowicz u Chmielewskich dostrzegł jeszcze jedną osobliwość. Kiedyś napisał, że „jak przystało na ród rycerski na świat przychodzili u nich przeważnie chłopcy”. To by się zgadzało. Kiedy patrzę na moje drzewo genealogiczne, wyprowadzone z połowy XVIII w., rzeczywiście zdecydowanie przeważają tam mężczyźni.
Do wyższego stanu z pewnością należała Zofia Chmielewska, żona bojara podczaszego Adama Pietrowicza Batiuszkiewicza. 1 lutego 1621 r. wraz z mężem jechała sańmi przez Bohatyrowicze, uwiecznione potem w powieści „Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej. Tamtej zimy chcieli nabrać wody z rzeki. Jan Bohatyrowicz z parobkami zbili ich kijami, zranili i okradli z wołu, sań, beczki i dzieży na wodę. Wzmiankę o tym przeczytałem w: Akty izdavaemye Kommissîej vysočajše učreždennoû dlâ razbora drevnih aktov v Vil’ně. T. 1, Akty Grodnenskago ziemskago suda.
Moja rodzina od wieków była najpierw unicka, a potem prawosławna. Praprapradziadek Kajetan Chmielewski w 1820 r. wziął ślub – jako już wdowiec – w kościele w Szudziałowie z Magdaleną Szymanowiczówną. Zachowała sie kopia wpisu z księgi metrykalnej. Tekst jest po łacinie. Niżej podaję go w przekładzie na język polski dzięki uprzejmości historyka Łukasza Lubicza-Łapińskiego.
„Dnia drugiego po wyjściu trzech zapowiedzi ślubnych odbytych w niedziele: pierwsza w niedzielę trzecią, druga w niedzielę czwartą, trzecia w niedzielę piątą po święcie Paschy, bez żadnych przeszkód kanonicznych, po odbyciu egzaminu przedślubnego etc. Ja Maciej Kamiński administrator szudziałowski, uczciwym Kajetanowi Chmielewskiemu, wdowcowi ze wsi Ostrów, parafii Ostrów, (…) z Magdaleną Szymanowiczówną, panną ze wsi Ostrów, parafii Szudziałowo, udzieliłem ślubu, wpisując do powyższej księgi (…) w rycie świętego kościoła matczynego błogosławiłem w obecności świadków: Kazimierza Łapucia, Mikołaja Jacewicza i wielu innych”.
Niestety 4 grudnia 1827 r. Magdalena Chmielewska zmarła „z gorączki”. Miała 28 lat, pochowana została na cmentarzu w Szudziałowie. Pozostawiła po sobie męża, dwóch synów – Jana i Szymona – oraz córkę Agatę.
W spisie mieszkańców Ostrowia z 1816 r. (tzw. rewizskoj skazki) widnieją Kajetan Chmielewski syn Jana, który miał wtedy 50 lat, oraz jego 18-letni syn, również Kajetan. Który z nich w 1820 r. poślubił Magdalenę, póki co pozostaje zagadką. Teoretycznie obydwaj mogli być wdowcami. Ale z całą pewnością to młodszy był moim prapradziadkiem . Z jego związku z Katarzyną w listopadzie 1836 r. przyszedł na świat mój pradziadek Klemens, który zmarł w 1910 r. Na cmentarzu prawosławnym w Ostrowiu zachował się po nim nagrobek.
Klemens Chmielewski został ochrzczony 26 listopada 1836 r. w cerkwi w Ostrowiu, wtedy jeszcze unickiej. Sakramentu chrztu udzielił paroh Józef Wołczkowicz, który trzy lata później w wyniku kasaty unii przewodził ostrowskiej wspólnocie już jako duchowny prawosławny.
Urodzona w latach dwudziestych XIX w. córka Kajetana Chmielewskiego seniora Agata prawdopodobnie popadła w staropanieństwo. Dorastając bez matki u boku ojca, dwóch braci rodzonych i jednego przyrodniego, o wiele od niej starszego, który założył rodzinę, z pewnością nie była dobrą partią do zamążpójścia. Według spisu z 1845 r. pod jednym dachem mieszkało w ciasnej chałupince aż siedem osób. Były to cztery osoby dorosłe pracujące – dwie kobiety i dwóch mężczyzn – oraz trzech małoletnich chłopców. Kajetan senior zatem już nie żył (miałby wtedy pod siedemdziesiątkę). Gospodarzył – w pańszczyźnianym skarbowym majątku Świdziałówka, do którego należał Ostrów wraz kilkunastoma okolicznymi wsiami – jego syn z pierwszego małżeństwa Kajetan, mieszkając razem z żoną Katarzyną i przyrodnim rodzeństwem, Szymonem, Janem i Agatą. Miał też dwóch własnych synów – mego pradziadka Klemensa i Piotra. Klemens pozostał na ojcowiźnie, a jego brat Piotr poszedł w „prymaki” do córki Kunacha, kilka domów dalej. Szymona jako najstarszego młodzieńca w rodzinie zabrano na 25 lat do carskiego wojska. Z przyrodniego rodzeństwa w domu Kajetana juniora pozostała tylko przyrodnia siostra Agata.
W połowie XIX wieku ród Chmielewskich zaczął się szybko rozrastać. Z czasem w Ostrowiu było aż jedenaście domostw, gdzie jakiś Chmielewski był głową rodziny.
We wsi długo krążyła legenda, zgodnie z którą moja rodzina szybko się rozrosła po tym, jak starą pannę Chmielewską wyswatano z kawalerem ze wsi Padbahonniki w majątku Alekszyce za Krynkami, położonej teraz w Białorusi. Przerzucono go do Ostrowia nielegalnie. Odbyło się to w wielkiej tajemnicy, podczas żniw na granicy pól na linii dzisiejszych Ozierskich i Rachowika. Kawalera przywieziono do panny wieczorem na żeleźniaku, ukrytego w snopach. Batiuszka w cerkwi w Ostrowiu udzielił im ślubu, ale żanich musiał przyjąć nazwisko żony. Duchowny obawiał się kłopotów, gdyby we wsi pojawiło się raptem nowe nazwisko.
Z tego małżeństwa miało się urodzić siedmiu synów, którzy potem pozakładali rodziny na innych siedliskach. Tyle legenda. I jak to zwykle bywa, jest w niej trochę prawdy. Najstarszy obecnie przedstawiciel rodu Chmielewskich z Ostrowia – Józef, który w czerwcu ukończył sto lat – jakiś czas temu potwierdził mi tę opowieść, tylko nie umiał powiedzieć, w jakich dokładnie latach miało to miejsce. – Było to bardzo dawno – stwierdził jedynie. Podał mi nawet prawdziwe nazwisko tamtego swego przodka – Siniuta. Sprawdziłem, iż rzeczywiście takie na Grodzieńszczyźnie w okolicach Alekszyc występuje do dnia dzisiejszego.