Rys historyczny w skrócie
Ostrów – Południowy, Północny i Nowy – w powiecie sokólskim w województwie podlaskim to części dawnej wsi chłopów królewskich w ekonomii grodzieńskiej, a wcześniej przedmieścia Krynek o nazwie Ostrów Wielki. Pierwsza o nim wzmianka w dokumentach pochodzi z roku 1517.
Badania archeologiczne, przeprowadzone wiosną 2000 r. przez archeologów z Muzeum Podlaskiego w Białymstoku, wykazały ślady bytności w tym miejscu człowieka z czasów epoki kamiennej i brązu. Odnaleziono rdzeń odłupkowy, odłupek łuszcznowy, a także fragmenty ceramiki, wskazujące na istnienie tu średniowiecznej osady.
W pierwszym tysiącleciu tereny te penetrowali Bałtowie, a jako pierwsi obszar ten zaczęli kolonizować Jaćwingowie, którzy wyodrębnili się z bałtyjskich Prusów. Ich ślady pozostały do dziś w nazwach pobliskich rzek – Słoja, Sokołda – także w licznych nazwiskach, jak Żamojda, Radel i tutejszym słownictwie języka prostego. W XI-XIII wiekach systematycznie najazdy na Jaćwingów organizowali książęta ruscy, litewscy, polscy oraz rycerze zakonu krzyżackiego. Ostatecznie zostali rozbici w 1283 r. Resztki Jaćwingów stąd wysiedlono, a nieliczni, którzy się ukryli, nie zdołali już się podnieść i w kolejnych stuleciach zostali wchłonięci przez przybyszy głównie ze wschodu, z Litwy i Rusi, a potem także z Mazowsza.
Trwałe osadnictwo pojawiło się tu w XV wieku, a w kolejnych stuleciach nastąpił jego rozwój. Tędy wiódł historyczny szlak z Wilna przez Lublin do Krakowa, którym podążały orszaki książęce i królewskie, podróżowali urzędnicy, dyplomaci, rycerze, duchowni. Przy tej drodze stał dwór, poświadczony po raz pierwszy w 1429 r., który stał się zalążkiem założonego blisko sto lat później miasta Krynki.
Nazwa
Historię Ostrowia (nazwa spolszczona) należy ściśle łączyć właśnie z Krynkami. Oba słowa – ostrow i krinki – pochodzą z tego samego starosłowiańskiego języka i w tym wypadku są ze sobą blisko powiązane. Ostrow oznacza wyspę – tu pośród mokradeł wylewających się z krynek, czyli wodnych krynic, zdrojów, źródełek1. Ten teren od zamierzchłych czasów długo pozostawał tak podmokły, że niemal niedostępny. Tylko wzgórza były w miarę suche, nadając się do zamieszkania i uprawy pól. To, na którym leży Siało – zasadnicza część Ostrowia Południowego, w średniowieczu musiało być w tej okolicy pewnie jedynym, możliwym do osiedlenia się miejscem, biorąc pod uwagę porastającą wokół przepastną puszczę. Pamiętajmy też, że pierwsze osady lokowano jak najbliżej życiodajnych rzek. Ostrów był wyspą, która tę zasadę spełniała. Z wodą na wyciągnięcie ręki, gdyż wzdłuż osady płynęła rzeczka, która widnieje jeszcze na dziewiętnastowiecznych mapach. Wypływała z obecnych łąk na początku wsi i płynęła lewą jej stroną – niziną tuż za gumnami, przecinała następnie w dolinie dzisiejszą ulicę i rowem, którym i teraz po zimie wartko płynie woda z roztopów, podążała na wygon do źródeł rzeki Starynki – Świdziałówki.
Rzeczka koło Ostrowia – bezimienna – dawno już wyschła, jak i kilka innych, a także owe krinki – zdroje, które otaczały wieś z jednej i drugiej strony. Najbardziej mokry był Kaniec, czyli druga część wsi, położona w dolinie. Dlatego powstała później niż Siało, bo dopiero na przełomie XVIII i XIX wieku.
Tamte mokradła najstarsi mieszkańcy jeszcze pamiętają. Były to łuhi na początku i końcu wsi oraz trzęsawiska na uroczyskach Nopravik, Rachavik, Hramadzkaŭszczyna, Veisaŭszczyna, a także zdroje Starynki – Świdziałówki na wygonie, a w przeciwną stronę nieco dalej sławetna Bezdelnica koło Ostrówka.
Krinki utworzyły dział wodny, jedne wlewając się w dorzecza Niemna (rzeką Krynką, potem Świsłoczą), drugie do Wisły (Starynką – Świdziałówką, Słoją, Supraślą, następnie Narwią).
Zauważmy, że w miejscu obecnych Krynek, były najwyżej trzy, cztery krinki, gdy bliżej w kierunku Ostrowia było ich może nawet kilkadziesiąt. Zatem nazwa Krynki pierwotnie oznaczała nie tyle punkt, w którym powstało potem miasto, ale całą rozległą okolicę, kilkukilometrowy pas owych krinek, a pośród nich Ostrow. Musiały być niezwykle charakterystyczne, ostrzegające podróżujących po szlaku, skoro pod taką nazwą identyfikowano to miejsce, jak i założony potem dwór.
To byłaby prawdziwa sensacja
Najbardziej znany zapis historyczny o Krynkach mówi o spotkaniu na szczycie, które odbyło się w tym miejscu w 1434 r. Jak odnotował kronikarz Jan Długosz, wtedy na przełomie stycznia i lutego spotkali się tu król polski Władysław Jagiełło, przybywając wprost z łowów w Puszczy Białowieskiej, i książę litewski Zygmunt Kiejstutowicz, brat Witolda. W środku zimy zjechali z licznymi dworami do Krynek, by zawrzeć sojusz przeciwko księciu Świdrygajle, który dążył do całkowitej niezależności Wielkiego Księstwa Litewskiego, odłączenia go od Korony. Król Władysław i książę Zygmunt odnowili i utwierdzili jedność Litwy z Koroną. W myśl zawartego porozumienia Kiejstutowicz został wielkim księciem litewskim. Nastąpiło odnowienie unii Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Skoro na początku XV wieku w Krynkach (pośród krinek) odbyło się tak wielkiej wagi spotkanie możnowładców, to musiał tu istnieć dwór, mogący pomieścić królewskie i książęce orszaki. Kto wie, może na wzgórzu w Ostrowiu…
Krynki wymienione zostały jeszcze wcześniej, w listach księcia Witolda do wielkiego mistrza krzyżackiego Pawła von Rusdorfa. W liście datowanym 22 czerwca 1424 r. w Wilnie Witold pisze, że wybiera się w podróż do Łucka i podaje trasę. Miał jechać przez Grodno – Krynki – Dzierniakowo (koło Gródka) – Bielsk – Drohiczyn – Mielnik – Brześć.
Książę Witold stał na czele Wielkiego Księstwa Litewskiego od 1392 r. do śmierci w 1430 r. Okres jego rządów zaczął się od momentu uznania przez Kiejstutowicza zwierzchnictwa nad nim Władysława Jagiełły w wyniku ugody ostrowskiej, zawartej 4 sierpnia 1392 r. Podpisali ją z jednej strony król polski, wielki książę litewski, ruski oraz żmudzki Władysław Jagiełło oraz jego żona królowa Jadwiga, a z drugiej strony książę grodzieński Witold i jego żona Anna. Ugoda zakończyła wojnę bratobójczą o zwierzchnictwo nad Wielkim Księstwem Litewskim i ostatecznie doprowadziła do klęski Krzyżaków pod Grunwaldem.
Co do miejsca podpisania ugody historycy nie są zgodni. Encyklopedia PWN podaje, że porozumienie zawarto w Ostrowie Lubelskim. Długosz odnotował jednak, że dla zawarcia ugody Jagiełło wyjechał na Litwę. Ostrów Lubelski nie wchodził jednak w skład WKL. Dlatego historycy białoruscy jako lokalizację miejsca podpisania ugody wskazują nieistniejący dziś Ostrów w pobliżu Lidy. Niegdyś rzeczywiście była to znacząca osada, odnotowana w XVI w. w rejestrze pomiary włócznej.
Należy przypomnieć, że w 1434 r. w Krynkach król Władysław Jagiełło zawarł porozumienie z księciem Zygmuntem Kiejstutowiczem, odnawiając unię Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego zawartą z jego bratem w wyniku właśnie ugody ostrowskiej. Mogło tak być, co wydaje się logiczne, że unię odnowiono w tym samym miejscu, gdzie ją pierwej podpisano. Czyżby na Ostrowie pośród krinek? Aby to ustalić, przydałyby się bardziej szczegółowe badania archeologiczne.
Najstarsza pisana wzmianka historyczna o Ostrowiu pochodzi z 1517 r. Jest to zapis, świadczący o istnieniu tu dworu, zawarty w Metryce Litewskiej w księdze nr 9 za lata 1511-1518. 12 grudnia 1517 roku w akcie erekcyjnym kościoła św. Anny w nowo założonym mieście Krynki przeznacza się mu m.in. dziesięcinę z dworu ostrowskiego.
Najstarszy zabytek
Z czasów średniowiecza pochodzi najstarszy istniejący do dziś obiekt historyczny – dawny wiejski cmentarz. Przetrwała nawet jego starodawna nazwa – mohlicy. To cmentarzysko ze stelami (nagrobnymi kamiennymi głazami około metrowej wysokości) jest położone na wzgórku tuż za wsią. Obecnie przecina je droga do Krynek.
Spośród zapewne kilkuset nagrobnych steli do dziś zachowało się tylko kilka, ledwie widocznych, zapadłych w ziemię z wystającymi z murawy jedynie wierzchołkami. Takie cmentarzyska istniały tu przed wiekami przy niemal każdej wsi. Dziś nie ma po nich prawie śladu.
Założony w średniowieczu cmentarz w Ostrowiu nie jest użytkowany od co najmniej 150 lat. Jak wyglądały tam pochówki, można zobaczyć na przykładzie widocznej do dziś niezwykle charakterystycznej mogiły, znajdującej się na przydrożnej skarpie. Stoi na niej – od południowo-zachodniej strony – stela, a cała jest wyłożona polnymi kamieniami.
Ostrowskie mohlicy zostały założone prawdopodobnie jako pogańskie. Mogiły ze stelami początkowo nie były raczej chrześcijańskie. Ale w XVII i XVIII w. chowano tu już unitów (ruskich) jak i katolików (polskich). Po ich mogiłach nie ma śladu, gdyż stawiano na nich nie tak kamienie, jak raczej drewniane smukłe krzyże, które dawno zgniły. Według zachowanych we wsi przekazów ruskich chowano na lewej, większej, północnej części cmentarza, a polskich na prawej, południowej.
Do połowy XIX w. cmentarz unicki znajdował się przy ostrowskiej cerkwi i tam chowano mieszkańców Ostrowia obrządku wschodniego. Katolików grzebano aż w Szudziałowie, na nieistniejącym już cmentarzu, gdzie dziś stoją bloki mieszkalne. Obecny zaś cmentarz parafii prawosławnej w Ostrowiu został założony w latach czterdziestych XIX w.
Podczas okupacji niemieckiej co gładsze kamienie ze średniowiecznego cmentarzyska w Ostrowiu wywieziono pod utwardzany wówczas odcinek szosy do Białegostoku pomiędzy Talkowszczyzną a Klinem. Leżą tam też macewy z żydowskiego kirkutu w Krynkach. Resztę głazów z ostrowskiego cmentarzyska zabrali później niektórzy gospodarze ze wsi na budulec fundamentów zabudowań lub sklepów – piwnic. Do połowy XX wieku to wzgórze porastały wysokie, wiekowe sosny. Wycięto je w 1950 r. na stolarkę budowanej wówczas obecnej cerkwi.
To byłaby prawdziwa sensacja
Najbardziej znany zapis historyczny o Krynkach mówi o spotkaniu na szczycie, które odbyło się w tym miejscu w 1434 r. Jak odnotował kronikarz Jan Długosz, wtedy na przełomie stycznia i lutego spotkali się tu król polski Władysław Jagiełło, przybywając wprost z łowów w Puszczy Białowieskiej, i książę litewski Zygmunt Kiejstutowicz, brat Witolda. W środku zimy zjechali z licznymi dworami do Krynek, by zawrzeć sojusz przeciwko księciu Świdrygajle, który dążył do całkowitej niezależności Wielkiego Księstwa Litewskiego, odłączenia go od Korony. Król Władysław i książę Zygmunt odnowili i utwierdzili jedność Litwy z Koroną. W myśl zawartego porozumienia Kiejstutowicz został wielkim księciem litewskim. Nastąpiło odnowienie unii Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Skoro na początku XV wieku w Krynkach (pośród krinek) odbyło się tak wielkiej wagi spotkanie możnowładców, to musiał tu istnieć dwór, mogący pomieścić królewskie i książęce orszaki. Kto wie, może na wzgórzu w Ostrowiu…
Krynki wymienione zostały jeszcze wcześniej, w listach księcia Witolda do wielkiego mistrza krzyżackiego Pawła von Rusdorfa. W liście datowanym 22 czerwca 1424 r. w Wilnie Witold pisze, że wybiera się w podróż do Łucka i podaje trasę. Miał jechać przez Grodno – Krynki – Dzierniakowo (koło Gródka) – Bielsk – Drohiczyn – Mielnik – Brześć.
Książę Witold stał na czele Wielkiego Księstwa Litewskiego od 1392 r. do śmierci w 1430 r. Okres jego rządów zaczął się od momentu uznania przez Kiejstutowicza zwierzchnictwa nad nim Władysława Jagiełły w wyniku ugody ostrowskiej, zawartej 4 sierpnia 1392 r. Podpisali ją z jednej strony król polski, wielki książę litewski, ruski oraz żmudzki Władysław Jagiełło oraz jego żona królowa Jadwiga, a z drugiej strony książę grodzieński Witold i jego żona Anna. Ugoda zakończyła wojnę bratobójczą o zwierzchnictwo nad Wielkim Księstwem Litewskim i ostatecznie doprowadziła do klęski Krzyżaków pod Grunwaldem.
Co do miejsca podpisania ugody historycy nie są zgodni. Encyklopedia PWN podaje, że porozumienie zawarto w Ostrowie Lubelskim. Długosz odnotował jednak, że dla zawarcia ugody Jagiełło wyjechał na Litwę. Ostrów Lubelski nie wchodził jednak w skład WKL. Dlatego historycy białoruscy jako lokalizację miejsca podpisania ugody wskazują nieistniejący dziś Ostrów w pobliżu Lidy. Niegdyś rzeczywiście była to znacząca osada, odnotowana w XVI w. w rejestrze pomiary włócznej.
Należy przypomnieć, że w 1434 r. w Krynkach król Władysław Jagiełło zawarł porozumienie z księciem Zygmuntem Kiejstutowiczem, odnawiając unię Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego zawartą z jego bratem w wyniku właśnie ugody ostrowskiej. Mogło tak być, co wydaje się logiczne, że unię odnowiono w tym samym miejscu, gdzie ją pierwej podpisano. Czyżby na Ostrowie pośród krinek? Aby to ustalić, przydałyby się bardziej szczegółowe badania archeologiczne.
Najstarsza pisana wzmianka historyczna o Ostrowiu pochodzi z 1517 r. Jest to zapis, świadczący o istnieniu tu dworu, zawarty w Metryce Litewskiej w księdze nr 9 za lata 1511-1518. 12 grudnia 1517 roku w akcie erekcyjnym kościoła św. Anny w nowo założonym mieście Krynki przeznacza się mu m.in. dziesięcinę z dworu ostrowskiego.
Najstarszy zabytek
Z czasów średniowiecza pochodzi najstarszy istniejący do dziś obiekt historyczny – dawny wiejski cmentarz. Przetrwała nawet jego starodawna nazwa – mohlicy. To cmentarzysko ze stelami (nagrobnymi kamiennymi głazami około metrowej wysokości) jest położone na wzgórku tuż za wsią. Obecnie przecina je droga do Krynek.
Spośród zapewne kilkuset nagrobnych steli do dziś zachowało się tylko kilka, ledwie widocznych, zapadłych w ziemię z wystającymi z murawy jedynie wierzchołkami. Takie cmentarzyska istniały tu przed wiekami przy niemal każdej wsi. Dziś nie ma po nich prawie śladu.
Założony w średniowieczu cmentarz w Ostrowiu nie jest użytkowany od co najmniej 150 lat. Jak wyglądały tam pochówki, można zobaczyć na przykładzie widocznej do dziś niezwykle charakterystycznej mogiły, znajdującej się na przydrożnej skarpie. Stoi na niej – od południowo-zachodniej strony – stela, a cała jest wyłożona polnymi kamieniami.
Ostrowskie mohlicy zostały założone prawdopodobnie jako pogańskie. Mogiły ze stelami początkowo nie były raczej chrześcijańskie. Ale w XVII i XVIII w. chowano tu już unitów (ruskich) jak i katolików (polskich). Po ich mogiłach nie ma śladu, gdyż stawiano na nich nie tak kamienie, jak raczej drewniane smukłe krzyże, które dawno zgniły. Według zachowanych we wsi przekazów ruskich chowano na lewej, większej, północnej części cmentarza, a polskich na prawej, południowej.
Do połowy XIX w. cmentarz unicki znajdował się przy ostrowskiej cerkwi i tam chowano mieszkańców Ostrowia obrządku wschodniego. Katolików grzebano aż w Szudziałowie, na nieistniejącym już cmentarzu, gdzie dziś stoją bloki mieszkalne. Obecny zaś cmentarz parafii prawosławnej w Ostrowiu został założony w latach czterdziestych XIX w.
Podczas okupacji niemieckiej co gładsze kamienie ze średniowiecznego cmentarzyska w Ostrowiu wywieziono pod utwardzany wówczas odcinek szosy do Białegostoku pomiędzy Talkowszczyzną a Klinem. Leżą tam też macewy z żydowskiego kirkutu w Krynkach. Resztę głazów z ostrowskiego cmentarzyska zabrali później niektórzy gospodarze ze wsi na budulec fundamentów zabudowań lub sklepów – piwnic. Do połowy XX wieku to wzgórze porastały wysokie, wiekowe sosny. Wycięto je w 1950 r. na stolarkę budowanej wówczas obecnej cerkwi.
Ostrów – wieś chłopów królewskich
Sporządzony w 1578 r. opis inwentarza starostwa grodzieńskiego obejmuje też należące do Krynek przedmieście (obrub – obręb) Ostrow Wielki. Lista zawiera 61 dymów. Imiona i nazwiska przeważnie są ruskie, np. Iwan Nieścierow, Aleksiej Ihnatow, Paweł Żukow. Polskie to Sebastian Kamieński, Stanisław Sypniewski, Jadwiga Machuńska. Jest też Staś Haraczka (to przydomek), czy też chłop o nazwisku Giejla, prawdopodobnie pochodzenia jaćwieskiego. Listę zamyka Wasil, pop ruski, co może świadczyć, że we wsi stała cerkiew. Ochrem Lapucz nosił jedyne nazwisko, które we wsi przetrwało do dnia dzisiejszego jako Łapuć. Mieszkał tu wówczas także Ławryn Olchowik. Takie nazwisko znane jest do dziś w okolicy.
Inwentarz ekonomii grodzieńskiej z 1680 r. wskazuje, że Ostrów Wielki należał do klucza kryńskiego.
W Krynkach były między innymi ulice Ostrowska i Mała Ostrowska. Przedmieszczanie Ostrowa Wielkiego posiadali sporo, bo aż 62 włóki pól. Włóka miała powierzchnię 16,8 ha i liczyła 30 morg.
Na początku XVIII w. przedmieście to odebrano miastu i utworzono wchodzący w skład leśnictwa sokólskiego rozległy klucz ostrowski, który obejmował wieś Ostrow, a w jego skład wchodziły także:
Liszczany,
Słoia,
Zaścienniki,
Nietupa,
Suchynicze Stare,
Knyszewicze,
Sukowicze,
Strzelce Usnarz,
Ozierany,
Grzebieniowo,
Baranowo,
Szudziałowo.
Kolejna zmiana nastąpiła w drugiej połowie XVIII w. W latach 1765-1780 dobra królewskie na tym terenie gruntownie reformował Antoni Tyzenhauz, podskarbi nadworny litewski i starosta grodzieński. Rozplanował na nowo Krynki, wytyczając sześcioboczny rynek i dwanaście odbiegających od niego ulic. Z Ostrowa wymierzył długą wieś i założył – tuż przy dzisiejszym Ostrowiu Nowym – nowy dwór Świdziłówka2 w celu administrowania okolicznymi dobrami, polami uprawianymi przez chłopów, którym przywrócił pańszczyznę. Wieś znalazła się w nowo utworzonym kluczu świdziałowskim.
W 1789 r. w Ostrowiu było 108 dymów, przeważnie po jednej – zachodniej – stronie ciągnącej się około dwóch kilometrów ulicy. Wieś liczyła wtedy 487 mieszkańców. Na początku – przy dzisiejszym skrzyżowaniu w Ostrowiu Południowym – znajdował się należący do dworu Świdziałówka folwark również z dworem i kilkoma budynkami gospodarczymi.
Po III rozbiorze Polski, od 1795 do 1807 roku, Ostrów leżał w zaborze pruskim, a potem został wraz z obwodem białostockim wcielony do Cesarstwa Rosyjskiego i do I wojny światowej należał do guberni grodzieńskiej.
Środek długiej wsi wcale się nie wypalił
Wśród mieszkańców utrwaliła się legenda, iż kiedyś wybuchł wielki pożar, pochłaniając w ogniu środek wielkiego Ostrowia. Ci, których zabudowania się spaliły, już ich nie odbudowywali, lecz przenieśli się nieco dalej na inne miejsce i tam założyli Ostrów Nowy.
Tyle legenda. Prawda jest inna. W połowie XIX w. wieś została podzielona w wyniku decyzji administracyjnej. Znana jest nawet dokładna data. Przeprowadzona w 1845 r. w guberni grodzieńskiej lustracja dóbr kazionnych (skarbowych, rządowych) wykazała konieczność podziału długiej na cztery kilometry wsi ze względów ekonomicznych i praktycznych. Chodziło o to, by chłopi, którzy wszyscy należeli do dworu Świdziałówka, mieli bliżej do pól majątkowych. Dotychczas bywało na przykład tak, że owce na wypas należało gnać nieraz kilka kilometrów – spod obecnego Szudziałowa na Hramadzkaŭszczynu, czyli wspólne pastwisko, aż pod Ozierskie (tej wsi wtedy jeszcze nie było).
Dwie rozdzielone części nazwano od kierunków geograficznych – Ostrów Południowy i Ostrów Północny. A przesiedlony środek – Ostrów Nowy, potocznie Nowa Wioska.
W archiwum historycznym w Grodnie zachowały się dokumenty z lustracji w 1845 roku majątku Świdziałówka, a także pismo guberialnego lustratora z 29 lipca 1846 roku, dotyczące konkretnie Ostrowia Nowego. Otóż lustrator informuje w nim grodzieńską Izbę Dóbr Państwowych, że chłopi zobowiązani w wyniku lustracji do przesiedlenia się na nowe miejsce, przystąpili do rozbiórki oraz przewozu swych domów i zabudowań gospodarczych, ale zaczęli je stawiać każdy na swój sposób, nie trzymając się nawet linii zabudowy wzdłuż wytyczonej ulicy. Wobec powyższego adresat pisma prosi o delegowanie inżyniera, który by dopilnował prawidłowej zabudowy chociażby jednej siedziby na wzór dla pozostałych chłopów i pokazał im dokładnie, gdzie i jak mają się budować. Nowa Wioska powstała zatem w 1846 r.
W okresie wojen i wydarzeń dziejowych
Ostrów, położony przy szlaku z Korony przez Podlasie na Litwę, znajdował się także na trasie przemierzających tędy oddziałów wojsk i całych armii. Tym samym osada często cierpiała, doznając zniszczeń, rabunków i kontrybucji wojennych.
W latach 1659-1660 Ostrów ucierpiał wskutek wojny polsko-moskiewskiej. Najście wojsk Chowańskiego uczyniło ogromne zniszczenia, pobliskie Krynki zostały spustoszczone.
Kolejne tego rozmiaru nieszczęścia przyniosła wojna północna 1700-1721. 13 stycznia 1706 r. w Krynkach zatrzymał się dowodzący wojskami szwedzkimi król Karol XII. Jego wojska dokonały wielkich zniszczeń w miasteczku i jego przedmieściach, także w Ostrowiu. Po przemarszach na początku XVIII w. wojsk szwedzkich, rosyjskich, saskich i polskich mieszkańców dziesiątkowały przywleczone przez żołnierzy zakaźne choroby (cholera, dżuma).
Ludność Ostrowia ogromnie ucierpiała podczas wojny napoleońskiej w 1812 r. W pierwszym etapie, gdy latem wojska francuskie i ich sojusznicy maszerowali tędy na Moskwę, wieś tego prawie nie odczuła. Po tym przemarszu pozostał utwardzony brukiem kamiennym, miejscami piaszczysty, a miejscami podmokły, odcinek gościńca plantańskiego, przebiegającego niecały kilometr od Ostrowia. Ułożone wtedy przez armię francuską kamienie dziś są już ledwie widoczne. Obecnie jest to już zarośnięta leśna dróżka, niemal nieprzejezdna. Dlatego nikt prawie tam nie zagląda, nawet turyści, choć to przecież odcinek turystycznego Szlaku Napoleońskiego.
Jesienno-zimowy odwrót tych wojsk stał się dla Ostrowia już wprost katastrofą. 8 grudnia (według ówczesnego, juliańskiego, kalendarza) 1812 r. dwa pułki piechoty wojsk austriackich, stacjonujące przedtem krótko w Krynkach, wycofały się przed napierającym oddziałem armii rosyjskiej na zachód. Na kilka dni zatrzymały się w Ostrowiu, zanim nie ruszyły dalej w kierunku Białegostoku. W tym czasie wojsko to zarekwirowało od chłopów żywność, zboże, siano, słomę, na rzeź poszło wiele sztuk drobiu, trzody i bydła.
Prawie dwa lata później, w sierpniu 1814 r., wojska rosyjskie znów wkroczyły na te tereny. W Krynkach stacjonowały osiem miesięcy, by 1 kwietnia 1815 r. ruszyć na Francję i uniemożliwić Napoleonowi, który zbiegł z Elby, ponowne dojście do władzy.
Tak długi pobyt wojsk rosyjskich także przyniósł rekwizycje na wielką skalę również w Ostrowiu. Mieszkańcy musieli ponieść ogromne straty materialne, skoro potem przez ponad dwadzieścia lat upominali się o rekompensaty. Ostatecznie władze w Moskwie przychyliły się do ich próśb i w ramach reparacji wydzieliły fundusze na budowę nowej ostrowskiej cerkwi. Okazała drewniana świątynia, posadowiona na solidnych murowanych fundamentach, została wyświęcona w 1852 r., po blisko dziesięciu latach budowy.
W XX w. Ostrów – składający się już z trzech wsi – mocno ucierpiał wskutek obu wojen światowych.
1 Nazwa pochodzi od ruskiego słowa krin (кринъ), krinia (криня), krynia (крыня) – ‘źródło’. (Словарь русского языка XI–XVII, (Крада–Лящина), Москва 1981 s. 57-58). W języku prasłowiańskim istniało słowo krinъka o znaczeniu podobnym do krynica – ‘źródło, zdrój’. Podobne słowo o takimże znaczeniu istniało w języku staropolskim – ‘krzinka’..
2 Do dworu prowadziła grobla, usypana przez wygon, na wprost doliny dzisiejszego Ostrowia Południowego. Wieś o tej samej nazwie (z członem Nowa), kilometr dalej k. Góran, powstała w XIX w. na Plantach, czyli z jaćw. przy gościńcu (do puszczy).
Najdawniejsze dzieje krainy
Nasi słowiańscy przodkowie pojawili się tu w drugiej połowie pierwszego tysiąclecia. Posługiwali się ruskim językiem, który z czasem przekształcił się w starobiałoruski i tzw. mowę prostą. Wiele z nim wspólnego miała też średniowieczna polszczyzna na sąsiednim Mazowszu i w Małopolsce, czego dowodzi chociażby zachowany oryginalny tekst hymnu „Bogurodzica”.
W zamierzchłych czasach, o których tu mówimy, ludzkie osady przez całe stulecia mogły w ogóle nie nosić nazw. Tubylcy pewnie jakoś je określali, utożsamiając z ich mieszkańcami (oznaką mogły być szczególne cechy wyglądu, rodzaj zajęcia, albo położenie w terenie).
Do przybycia Słowian w naszych stronach mieszkali sami Jaćwingowie – plemię bałtyjskie, pokrewne dawnym Prusom, mające wiele wspólnego z rasą nordycką, bliską późniejszej ludności germańskiej. Ten lud został wyparty przez przybyszy, zmieszał się i asymilował, ale w niewielkich enklawach przetrwał do osiemnastego stulecia. Języka jaćwieskiego niestety nie znamy, ale pojedyncze słowa zachowały się do naszych czasów w nazwach rzek, miejscowości oraz nazwiskach mieszkańców. Takie pochodzenie mają u nas np. wsie Trejgle, Planty (Świdziałówka), Szudziałowo, Sokołda, a z nazwisk – Skrouba, Wojszel, Krejza… Są to słowa dziś dla nas bardzo tajemnicze. Ich znaczenia możemy się domyślać, szukając odpowiedników w żywych językach z tej samej rodziny, przede wszystkim dzisiejszym litewskim.
Początki
Do XVI wieku rozległy obszar wokół Ostrowia – od Świsłoczy po Biebrzę – porosły był ogromną puszczą. Szumiący bór w ciągu tysięcy lat był stopniowo karczowany pod osady i pola uprawne. W języku starosłowiańskim tak pozyskane tereny często nazywano ostrowami. Od tego pochodzi i nazwa Ostrowia (w języku rosyjskim ostrov to wyspa).
Nieprawda, że porośnięte lasami tutejsze tereny – jak można przypuszczać – długo pozostawały nie zamieszkałe. Dyrektor szkoły podstawowej w Ostrowiu w latach siedemdziesiątych pokazywał uczniom kamienne ostrza toporków i inne prymitywne narzędzia, znalezione przed wojną gdzieś na placu szkolnym czy też w jego pobliżu.
Historycy czasów średniowiecza wskazują, że na terenie ziemi kryńskiej budowano niegdyś drewniane grody i zamki obronne.
Historia miast i osad notuje dosyć częste przypadki, kiedy w wyniku jakiejś strasznej katastrofy (najazdów wojennych, epidemii chorób, zarazy) przenoszono lokalizacje o wiorsty dalej, w bezpieczniejsze czy ustronniejsze miejsce. Tak mogło być z Krynkami, pierwotnie założonymi tam, gdzie – dajmy na to – Ostrów (5 km). Przydałyby się badania archeologiczne.
Od wczesnego średniowiecza ziemia kryńska była terenem, gdzie ścierały się wpływy jaćwieskie, ruskie i mazowieckie. Była kolonizowana od wschodu (z ośrodka grodzieńskiego), od zachodu i południa. Przeważyły jednak wpływy ruskie, jak na całym historycznym Podlasiu. Pierwotna bowiem nazwa Podlasia brzmi Podlasze i oznacza obszar podchodzący do Lachów, jak dawniej nazywano Polaków.
Na mapach trzynastowiecznych uwidoczniona jest droga z Bielska do Grodna. Przebiega przez Krynki, ale nie są one na niej zaznaczone. Pojawiają się one dopiero na mapie piętnastowiecznej.
Pierwszy zachowany zapis historyczny o tym terenie mówi o Krynkacj, które wstąpiły na arenę dziejową w 1434 roku. Na przełomie stycznia i lutego spotkali się tu król polski Władysław Jagiełło i książę litewski Zygmunt Kiejstutowicz, brat Witolda. W środku zimy zjechali z licznymi dworami do Krynek, by zawrzeć sojusz przeciwko księciu Świdrygajle, który dążył do całkowitej niezależności (odłączenia od Korony) Wielkiego Księstwa Litewskiego. Król Władysław i książę Zygmunt odnowili i utwierdzili jedność Litwy z Koroną. W myśl tego porozumienia Kiejstutowicz został wielkim księciem litewskim. Nastąpiło odnowienie unii personalnej Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego.
To kryńskie spotkanie na szczycie, jakbyśmy dziś powiedzieli, odbyło się trzynaście i pół roku po rozgromieniu Krzyżaków pod Grunwaldem. Zakon został pobity przez zjednoczone siły całych Słowian wschodnich. Polskie wojska pod wodzą Jagiełły były tylko ich niewielką częścią. Decydujące znaczenie militarne miały chorągwie litewskie dowodzone przez księcia Witolda. To dlatego współcześni historycy z Litwy umniejszają znaczenie Polski w tej bitwie. Nawet Grunwald umiejscawiają w granicach dawnego państwa litewskiego. Dzisiejsza Litwa to jednak tylko jego skrawek. Sama nazwa tego państwa też jest myląca, bo posowiecka republika ze stolicą w Wilnie w rzeczy samej powinna zwać się Żmudzią.
Ostrów i Krynki leżały na Litwie
Nazwa Litwa pochodzi od jaćwieskiego plemienia Lutyków, zamieszkującego tysiąc lat temu obszar gdzieś od naszych Krynek po Mińsk i Słonim. Tę krainę odnotowały kroniki staroruskie. Wspomina też o niej opis wyprawy chrystianizacyjnej św. Wojciecha, który obierając trasę wahał się, czy iść na Prusów, czy na Lutyków właśnie. Trzeba też wiedzieć, że tamci Prusowie to nie niemieccy Prusacy (analogia z Litwą).
Tysiąc i więcej lat temu w naszych okolicach mieszkali więc poganie z plemienia Jaćwięgów. W te strony uciekali też poganie Słowianie pod naporem krucjat chrześcijańskich misjonarzy (ci tu zaczęli docierać najpóźniej). Był to lud niewątpliwie prymitywny i barbarzyński. Wszyscy ci poganie – Słowianie i Jaćwięgowie – mieli jednak podobne wierzenia i dlatego nie dochodziło pomiędzy nimi do większych waśni. Wierzyli w bardzo wielu bogów. W potocznym języku naszych mieszkańców do dzisiejszego dnia przetrwały nazwy przynajmniej dwóch z nich – Jaryła i Piarun. Pierwszy to bóg wiosny, dlatego wysiewane po zimie zboża określane są jarymi (niedaleko, koło Bobrownik, leży też wieś Jaryłówka – być może pradawne miejsce kultu boga Jaryły). Piarun tyle ma w nazwie wspólnego z piorunem, że u naszych pogańskich przodków był to bóg niebios. Huk i błyskawica, powstające w wyniku wyładowań atmosferycznych, do dziś nazywamy gromem. Starodawna klątwa „Kab ciabie Piarun zabiŭ” oznaczała żądanie kary boskiej, a nie śmiertelnego uderzenia pioruna (wtedy mówi się raczej: „Kab ciabie hrom zabiŭ (spaliŭ)”).
Do połowy minionego stulecia wierzenia przedchrześcijańskie były jeszcze tu obecne. Starsi ludzie opowiadali o dobrym duchu żyjącym w polu, którego nazywano Palawik. Z tamtych pogańskich czasów pochodzi większość przesądów i zwyczajów ludowych, jak zakaz witania się przez próg czy wkopywanie wianka z kłosami żyta w świeżo obsiane pole. Jeszcze dziś najstarsi ludzie pamiętają święte kamienie i dęby.
Tu musiał być gród
W XII i XIII wieku tubylcy, chowający się po kryńskich borach, żyli w ciągłym strachu. Tędy wiodły bowiem rajdy krzyżackie na Grodno. Rycerze spod znaku Marii Panny pustoszyli i palili wszystko co żywe było na ich drodze – puszczając z dymem najmniejsze ludzkie osady, zabijając mieczem każdego napotkanego człowieka. Celem tych wypraw było pobliskie Grodno, a dochodziło do nich nierzadko po dwa razy w roku.
Skoro na początku XIV wieku w Krynkach odbyło się tak ważne spotkanie możnowładców, to od dawna musiała tu (albo w pobliżu, np. na wzgórzu w Ostrowiu) już istnieć znacząca osada. Być może w wyniku rajdów krzyżackich była ona kilkakrotnie nawet palona i przenoszona z miejsca na miejsce. Na przykład na teren dzisiejszych Harkawicz, uciekając jak najdalej od traktu, którym poruszali się krzyżacy. Historia powstawania miast i miejscowości wskazuje, że były one zakładane w miejscach nietuzinkowych. Po pierwsze nad życiodajną wodą i na terenach sprawdzonych, „przyjaznych bogom”, w pobliżu „świętego gaju”.
W środku zimy 1434 r., kiedy do Krynek przybyły królewskie i książęce orszaki, musiał już tu być duży gród i zabudowania mogące pomieścić te tłumy ludzi. Było za zimno, by do spotkania mogło dojść na otwartym polu. Tamte Krynki były rozlokowane nad rzeką, zabudowania kurnych chat znajdowały się w dolinie Krynki, na wzgórzu, gdzie potem zbudowano kościół.
Dlaczego Jagiełło i Zygmunt tu się wtedy spotkali? Gra szła o Wielkie Księstwo Litewskie, wewnętrznie skłócone wskutek krzyżującej się chrystianizacji tych ziem ze wschodu, południa i zachodu. Jedni z książąt przyjmowali prawosławie, drudzy katolicyzm. Niektórzy wyznanie zmieniali kilkakrotnie. Świdrygiełło chciał zjednoczyć ziemie WKL pod egidą prawosławia, a Zygmunt katolicyzmu. Jagielle – już katolikowi – zależało na wzmocnieniu Korony przez unię z Księstwem, dlatego potwierdził ją w Krynkach, porozumiewając się z Zygmuntem. Nie uchroniło to jednak tych ziem od dalszych walk między poróżnionymi chrztami rodami wielkoksiążęcymi. Księstwo chwiało się i sypało, wstrząsane wojną domową.
Nasi przodkowie, którzy u zarania pisanych dziejów (X-XIII w.) byli gospodarzami dziewiczej kryńskiej krainy, zniknęli z historii pod koniec średniowiecza. Pozostawili po sobie – o czym już wspominaliśmy – dziś nam niezrozumiałe nazwy rzek, miejscowości i nazwiska, a także wierzenia i zwyczaje. Prawie cała ta niezwykle malownicza, piękna i bogata spuścizna została już zapomniana. Jeśli przetrwała, to tylko w podświadomości. Chyba nikt z dzisiejszych mieszkańców ziemi kryńskiej nie zdaje sobie sprawy, że płynie w ich krew tamtych pogan Jaćwingów. Współcześni antropolodzy na podstawie kształtu naszych ciał (głównie czaszek) dowiedli, że bardziej jesteśmy spokrewnieni z Bałtami-Germańcami (do tej rodziny należeli Jaćwingowie) niż ze Słowianami. Bowiem słowiańscy przodkowie byli tu zawsze w mniejszości. Wymieszali się z tubylcami, przekazując im swój język, zwyczaje i kulturę. Jaćwingowie przejmowali to w ciągu wielu stuleci. Głównie pod wpływem chrystianizacji naszych ziem, która miała właśnie słowiański (ruski) charakter. Dokonała się ona wszak nie za sprawą tych przybyszy, gdyż uciekli oni tu właśnie od wojsk bezwzględnego Włodzimierza Wielkiego, który w 988 roku przyjął chrzest Rusi w Kijowie. Pierwszy polski władca, Mieszko I, ochrzcił się w 966 roku w równie odległym wtedy od nas Gnieźnie.
Śmierć misjonarzy
Krynki i okolice, podobnie jak całe połacie ziem między dolną Wisłą a Niemnem, jeszcze przez wiele stuleci pozostawały pogańskie. Z pierwszą misją chrystianizacyjną w 977 r. wybrał się w te strony – wyruszając drogą morską z Gdańska – św. Wojciech, biskup Pragi. Uczynił to za namową króla Bolesława Chrobrego. Trasa tej wyprawy trudna jest do ustalenia. Św. Wojciech zamierzał chrzcić całą pruską krainę, chciał dotrzeć nawet do nas, do Świsłoczy i Niemna. Jego łódź jednak dotarła ledwie do brzegów Jeziora Druzno, zamieszkiwanych przez pokrewne z Jaćwingami pruskie plemię Pomezanów. Tubylcy przyjęli misjonarzy chłodno i niezbyt przyjaźnie. Św. Wojciech odesłał nawet drużynę zbrojną, którą dla ochrony przydzielił mu Chrobry, deklarując w ten sposób swe pokojowe zamiary. Kompletnie jednak nie znał pruskich obyczajów, a w drogę wybrał się bez tłumacza. Pomezanie nie chcieli nawet słyszeć o naukach chrystusowych. Św. Wojciechowi nakazali jak najszybciej opuścić ich kraj pod groźbą śmierci. Misjonarz posłusznie oddalił się, ale nie zrezygnował i po kilku dniach powrócił. Wtedy zginął śmiercią męczeńską. Prusowie zabili go najprawdopodobniej w swym Świętym Gaju koło dzisiejszego Bagardu nad rzeką Dzierzgoń. Dokonali tej kaźni, broniąc swych pogańskich wierzeń. Legenda głosi, że Bolesław Chrobry wykupił od Prusów ciało męczennika za wagę złota, szalę przeważył tzw. „wdowi grosz”.
Polski władca nie zaniechał jednak dalszych prób zawładnięcia naszych ziem poprzez ich pokojową chrystianizację. 12 lat później za namową Bolesława Chrobrego w ślady św. Wojciecha poszedł jeden z jego pierwszych biografów, kanonik magdeburski i kameduła, św. Bruno z Kwerfurtu. Wyprawił się on z misją chrystianizacyjną inną drogą niż jego poprzednik. Kierował się od strony Mazowsza na północny wschód, czyli do nas. Misja św. Brunona na początku odnosiła sukcesy. Udało mu się ochrzcić jednego z wodzów jaćwieskich, Niecimierza. Było to w okolicach dzisiejszego Drohiczyna. Finał tej misji był jednak tragiczny. Kronikarz niemiecki zanotował: Kiedy 14 lutego 1009 r. św. Bruno głosił słowo Boże na granicy Jaćwieży i Rusi, sprzeciwili się tubylcy, a gdy on dalej nauczał Ewangelii, schwytali go i za to, że tak kochał Chrystusa, który jest głową Kościoła, odcięli głowę zarówno jemu, jako jagnię łagodnemu, jak jego osiemnastu towarzyszom.
Ziemia kryńska w czasach Mendoga
Po niepowodzeniach misji chrystianizacyjnych św. Wojciecha i św. Brunona naszych pogańskich przodków zaczęto nawracać mieczem. Zbrojne wyprawy na Prusy i Jaćwież podejmowali kolejni polscy królowie. Ze wschodu i południa najeżdżali też książęta ruscy. Te zakusy były wynikiem nakazu papiestwa, które chrześcijańskim ludom północnogermańskim i słowiańskim jako cel wypraw krzyżowych wyznaczyło pogańskie ziemie jaćwieskie, pruskie i nadbałtyckie. Jedną z takich wypraw w 1163 r. poprowadził na Jaćwingów Bolesław Kędzierzawy. Rycerstwo polskie dostało się w zasadzkę i poniosło klęskę. Stało się tak w wyniku zdrady jaćwieskich przewodników, będących na polskim żołdzie. Po tej krwawej łaźni tereny te na kilkadziesiąt lat zostawiono w spokoju.
Opierając się chrystianizacji i obcym wpływom nasi przodkowie Jaćwingowie i inne pruskie plemiona zmuszone były do łączenia sił, wyboru wspólnych wodzów. Oni to na początku XIII w. zapoczątkowali rody władców, którzy podporządkowywali sobie poszczególne ziemie. Pierwszym wielkim wodzem na naszych terenach był kunigas Rynhold. Jego synów cechowała wyjątkowa odwaga, siła i zdolności organizacyjne. Dzięki nim urosła potęga rodu, który podporządkował sobie bezkresne połacie naszej Jaćwieży oraz tereny dzisiejszej Litwy. Spośród synów Rynholda szczególnie wyróżniał się kunigas Mendog. Panował w latach 1235-1263. Kronikarze zanotowali, że Mendog wybił się na wielkiego wodza, innych kunigasów zabijając lub wyganiając. Dlatego miał wielu wrogów. Podczas jednej z bitew z Krzyżakami drużyna Mendoga została rozbita. Jego wrogowie tylko na to czekali. Połączyli siły i na niego napadli. Mendog z synem Wojszełkiem i niedobitkami z drużyny uciekli do Nowogródka. Tam w 1246 r. ochrzcili się w obrządku prawosławnym. Miejscowa wiecza (rada starszych) powierzyła im władzę nad Ziemią Nowogródzką. Nowy władca zebrał siły i dokonał podboju księstw sąsiednich. Tereny zawładnięte przez Mendoga stały się lokalnym mocarstwem.
Pokonani nie zdawali się. Połączyli siły i wspomagani przez Krzyżaków inflanckich napadli na Księstwo Nowogródzkie. Mendog okazał się przebiegłym politykiem. Postanowił zmienić wiarę i przyjąć katolicyzm. W ten sposób przeciągnął ku sobie siły krzyżackie (nawrócenie było właśnie ich celem) i pokonał wrogą koalicję, złożoną z Rusi Halickiej, południowej Żmudzi i północnej Jaćwieży.
Mendog przyjął chrzest w obrządku łacińskim w 1251 r. W dwa lata później, 6 lipca 1253 r., w swojej stolicy – Nowogródku koronował się na króla Litwy i Czarnej Rusi. W ten sposób powstało legalne państwo, nazwane później Wielkim Księstwem Litewskim, będące równoprawnym partnerem innych królestw europejskich. W następnych stuleciach jego granice ciągle się zmieniały, ale Ostrów i Krynki w nich były zawsze.
Król Mendog nie był jednak wierny orientacji europejskiej. Już na początku lat 60. XIII w. zerwał porozumienie z inflanckimi Krzyżakami, a następnie wypowiedział poddaństwo papieżowi i wrócił na łono religii pogańskiej. Chrześcijaństwo, które przyjął wraz z koronacją, okazało się dla niego zbyt obce i niezrozumiałe.
Wodzowie-kunigasy ze Żmudzi tylko na to czekali. W 1263 r. zorganizowali śmiertelny zamach na króla Mendoga. Zginęli także jego dwaj najmłodsi synowie. Zwycięzcy na zdobytej Ziemi Nowogródzkiej panowali jednak krótko. Rozbite wojska Mendoga zdołał ponownie zebrać książę Wojszełk. Odbił zabrane ziemie, zabijając wrogich kunigasów. Rządzenie krajem powierzył szwagrowi Szwarnowi, a sam wstąpił do monasteru. Brat Szwarna, książę Lew Daniłowicz, nie mógł pogodzić się, że to nie jemu przypadła rola przywódcy. Zaprosił podstępnie Wojszełka w gości i go zabił. Po kilku latach zmarł książę nowogródzki Szwarn, jego miejsce zajął Trajden.
Życie codzienne na ziemi kryńskiej w XIII w.
Zanim przejdziemy do dalszych losów naszych ziem w drugiej połowie XIII w., przenieśmy się w tamte czasy, by przyjrzeć się codziennemu życiu ówczesnych mieszkańców. Byli nimi – jak już wspomnieliśmy – pogańscy Jaćwingowie i słowiańscy przybysze z ziem kijowskich, też poganie. Cały czas było tu wtedy niespokojnie – trwały walki wewnętrzne pomiędzy władcami poszczególnych ziem Wielkiego Księstwa Litewskiego. Co rusz ktoś napadał też z zewnątrz – a to Mongołowie, a to Tatarzy, a to Krzyżacy. Nasza Ziemia Nowogródzka była łakomym kąskiem dla agresorów. Jak na tamte czasy nie były to biedne tereny. Istotnym źródłem dochodów na Nowogródczyźnie był handel. Świsłoczą i Niemnem prowadziły szlaki do Bałtyku, a stamtąd na północ i zachód Europy. Handlowano również z południem – krajami z kręgu bizantyjskiego i arabskiego. Świadczą o tym znaleziska archeologiczne z tamtych czasów, liczne monety, naczynia i ceramika. Stąd wywożono przeważnie bursztyn. Miejscowe mokradła były bogate w pokłady rudy żelaza, które dawały surowiec do wytopu stali na, będące wówczas w największej cenie, miecze i zbroje. Wyżywienie zapewniały wielkie połacie pól uprawnych i obfitość leśnej zwierzyny w wielkich borach i puszczach.
Trudno dziś wyobrazić sobie, jak nasi przodkowie postrzegali otaczający ich świat i jaką mieli kulturę. Niewątpliwie byli jeszcze ludźmi prymitywnymi, kierującymi się bardziej instynktem niż rozumem.
W XI-XIII ww. tereny naszej gminy należały do Ziemi Nowogródzkiej. Ta historyczna kraina jako Księstwo Grodzieńskie była jedną z wielu dzielnic, które weszły w skład Wielkiego Księstwa Litewskiego. Ruscy książęta po podbiciu nazwali nasze ziemie Czarną Rusią. Czarną – w znaczeniu: ciemną, niedostępną (od puszcz, borów i lasów, które pokrywały wtedy niemal całe to terytorium i stanowiły naturalną zasłonę od światła słonecznego).
Nowy Haradok (spolszczona nazwa – Nowogródek) założył w 1047 roku książę kijowski Jarosław Mądry, poszerzając w ten sposób granice swego księstwa. Ziemia Nowogródzka za sprawą swych władców, czyli wieczy (rady wodzów plemion), zaczęła żywiołowo się rozwijać. Jeszcze w tym samym XI w. powstały późniejsze miasta Wołkowysk i Słonim. Wtedy swój początek datują też dziś mniej znane miejscowości – Indura, Mscibohów, Haradziszczy, Zelwa, Świsłocz, a bliżej nas Tryścianoje (Trzcianne w gm. Szudziałowo). Grodno zostało założone kilkadziesiąt lat wcześniej przez Drehowiczów, słowiańskich przodków Białorusinów.
Wołkowysk był twierdzą obronną przed atakami z zachodu, dokonywanymi przez Mazowszan i Prusów. W wyniku prowadzonych w tym mieście badań archeologicznych znaleziono mnóstwo pozostałości zbroi i bojowego rynsztunku konnego z tamtych czasów. To uposażenie, jak też różne przedmioty do użytku codziennego, wykonywano na miejscu. Rzemieślnicy i stacjonujący tam wojownicy pochodzili m.in. z naszych terenów – spod Krynek, Gródka i Narewki.
Na początku XII w. w Księstwie Grodzieńskim panował książę kijowski Włodzimierz Monomach. On to w 1116 r. swą córkę Agatę wydał za mąż za księcia Usiewałoda Dawydawicza, który w posagu otrzymał całe Księstwo Grodzieńskie. Książę Dawydowicz zmarł w 1141 r. Jego synowie Mścisław, Borys i Gleb wsławili się bojami przeciwko napadom tatarskich koczowników. W cześć ich patronów w Grodnie w połowie XII w. zbudowano cerkiew, która przetrwała do naszych czasów (słynna Kałoża).
To panowanie na Ziemi Nowogródzkiej potomków Słowian z Kijowa było nie w smak wodzowi tubylców, litewskiemu księciu Mendogowi. Pod koniec 1240 r. podbił ją i przyłączył do Wielkiego Księstwa Litewskiego. Nie na długo, bo już w 1253 r. tereny te odbił książę Daniło Halicki, przyłączając Grodno do Księstwa Halicko-Wołyńskiego. W 1270 r. nasze ziemie z powrotem znalazły się w Wielkim Księstwie Litewskim.
Jeszcze o poganach Jaćwingach
Nauki Chrystusa w nasze okolice zaczęły docierać we wczesnym średniowieczu. Pogańskie plemiona dowiadywały się o nich od przemierzających tędy wędrownych kupców (zmierzających po bursztyn), zbiegłych z Cesarstwa Rzymskiego niewolników, czy też od wracających najemników ze służby w wojsku bizantyńskim.
Tubylcy mieli jednak swoją religię, chrześcijaństwo ich nie interesowało. Już wspominaliśmy o jaćwieskich bogach Piarunie i Jaryle. Były też boginie, jak Ciocia – uosobienie dobrobytu i bogactwa, albo Lola – bogini miłości i płodności. Na Nowogródczyźnie na bociana, „przynoszącego dzieci” (wierzenie niewątpliwie pogańskie), do dziś mówi się lalek. Inni ówcześni bogowie to Ziuzia – bóg zimy i chłodu oraz Żyżal – bóg ognia i kowalstwa. Jeszcze dziś niektóre matki, wychowując niemowlęta, przestrzegają je przed chłodem słowem ziuzia (Nie rozkrywaj się, bo ziuzia. Albo: Muszę cię ciepło ubrać, bo ziuzia na dworze.). Nieprzypadkowo też słowo „żyżal” podobnie hardo brzmi jak „żar”.
Plemiona jaćwieskie nigdy nie stworzyły organizacji państwowej, chociaż spośród innych Prusów politycznie rozwinęli się najpełniej. Zanim przestali istnieć jako zorganizowane plemię i zlali się ze słowiańskimi przybyszami (Drehowiczami i Krywiczami), zdołali powołać Rycerski Zakon Żelaznego Krzyża Jaćwingów. Było to w XIV wieku, kiedy nasze ziemie były nawet kilka razy w roku atakowane przez Krzyżaków. Dla obrony przed tymi najazdami Jaćwingowie powołali swój Zakon. Odznaką jego rycerzy był żelazny podwójny krzyż kawalerski, który widnieje na herbie Pogoni. Pod koniec XV wieku jeden z potomków Komata – Skumanta, Jurgis Komatowicz, starał się o przywilej cesarski nadawania przez Zakon szlachectwa. Znakiem herbowym miał być właśnie ów podwójny krzyż.
Model rodowo-plemienny u Jaćwingów polegał na związku rodów bliskich sobie językowo, wyznających podobne zasady wiary i prowadzących podobny tryb życia. Taka organizacja plemienna przyjmowała wspólną nazwę (w naszych okolicach była to Sudowia) oraz określała własne terytorium, którego broniła przed obcymi. Obszar ten nie miał ściśle wytyczonych granic i zależał od aktywności gospodarczej i zbrojnej plemienia.
Nasi pogańscy przodkowie zajmowali się rolnictwem – siali pszenicę, żyto, proso, groch, bób, hodowali krowy, woły, konie, świnie, owce i udomowione ptactwo. Wyrabiali naczynia z gliny i drewna oraz wytapiali żelazo z rudy, wydobywanej z mokradeł. Kobiety przerabiały wełnę, len i konopie, przędły, tkały i szyły ubrania. Mężczyźni i chłopcy w lasach, borach i puszczach polowali na turów, żubrów, jeleni, dzików i inną zwierzynę, a także zajmowali się bartnictwem – miód i wosk był wtedy w wysokiej cenie.
O ich zwyczajach i obrzędach tak napisał średniowieczny latopisca: Urządzali zabawy pomiędzy osadami, i schodzili się na te zabawy, na tańce i na przeróżne pieśni diabelskie. I tam wykradali sobie żony, a mieli ich po dwie, trzy. Jeśli ktoś umierał, to robili „tryznę” (obrzęd grzebalny – J.Ch.), a potem przynosili wielką kłodę, kładli na nią nieboszczyka i palili, a potem zebrawszy szczątki, wkładali je do niewielkiego naczynia i stawiali na słupach przy drogach.
Jaćwingowie początkowo nie mieli żadnych imion. Dopiero, gdy zaczęli łączyć się w większe skupiska, przestawały wystarczać nazwy: ojciec, matka, syn, córka, brat, siostra, dziadek, babcia… W omawianym okresie (X-XIII w.) na pewno już stosowali imiona. Używali ich – pogańskich – nawet po przyjęciu chrześcijaństwa. W staroruskich kronikach można spotkać podwójne imiona: Choma a Żuk. Minka da Kozieł Denisovy Dieti (1555).
Wodzów plemion jaćwieskich nazywano kunigasami. W historii zachowały się imiona Skumanda, Kantegarda, Jeduta i Skurdo, którzy ok. 1280 r. zjednoczyli się, by bronić swych ziem przed Krzyżakami. Walki toczyły się aż do roku 1283, kiedy to rycerze spod znaku Najświętszej Marii Panny, korzystając z obcych posiłków, przypuścili zmasowany atak na Jaćwież ze wszystkich stron. Kantegard, Jedut i Skurdo uznali się za pokonanych. Najdłużej trwał w oporze Skumand, znany też jako Komat. Właśnie jego plemię najprawdopodobniej zamieszkiwało kryńskie okolice. Pozostała po nim nazwa jednej z miejscowości – Komataŭce (Chomontowce w gm. Gródek).
Jerzy Chmielewski
Bibliografia: Uładzimir Arłoŭ, Hienadź Sahanowicz, „Dziesiać wiakoŭ biełaruskaj historyi”, Minsk 1999. Mikoła Hajduk, „Ab naszym minułym”, „Czasopis” 1996-1998. Tomasz Bielski, „Krynki i okolice”, Poznań 1972 (maszynopis). „Krynki i okolice”, miniprzewodnik turystyczny , red. Joanna Sokólska, Supraśl 1994. „Nasze tysiąc lat. Z Sokratem Janowiczem rozmawia Jerzy Chmielewski”, Białystok 2000. Anatol Citaŭ, „Heraldyka biełaruskich miestaŭ”, Mińsk 1998.