Donald Tusk w Krynkach

Dawniej w Krynkach bywali nawet królowie i książęta. Teraz z dostojników zagląda tu czasem co najwyżej starosta sokólski, który powiat traktuje jak swoje… królestwo. Mało kto pewnie wie, że swego czasu w Krynkach był też premier Donald Tusk, który wczoraj wygłosił orędzie noworoczne do Polaków. Siedzieliśmy wtedy nawet przy jednym stole i ze sobą rozmawialiśmy.

To było dość dawno, ponad dwadzieścia lat temu w domu Sokrata Janowicza przy ulicy Sokólskiej 9. Tusk w towarzystwie kilku polityków przyjechał jako lider niedawno powstałej Platformy Obywatelskiej i wicemarszałek Sejmu. Było to we wrześniu 2003 r., przed wyborami uzupełniającymi do Senatu. Spotkanie u Janowicza odbyło się w ramach objazdu z kandydatem PO na senatora Sławomirem Zgrzywą, wówczas radnym sejmiku podlaskiego. Zorganizował je ówczesny poseł Robert Tyszkiewicz, prosząc by pisarz zaprosił też swych sąsiadów i „kilku chłopów z okolicy”. Ale Janowicz, który był z dala od polityki, w to się nie angażował. Telefonicznie zawiadomił tylko wójta Bogusława Panasiuka, który zaproszenie zignorował, bo wówczas był już działaczem Prawa i Sprawiedliwości.

Ważni polscy politycy w gościnie u Sokrata Janowicza. Donald Tusk w środku, Wrzesień 2003 r.
Fot. Jerzy Chmielewski

Pamiętam jak dziś, że Donald Tusk w rozmowie z nami mocno podkreślał, że jest Kaszubem. Chwalił się swymi artykułami po kaszubsku w miesięczniku „Pomerania” i tekstami w elementarzu dla kaszubskich dzieci. Interesował się też działalnością Villi Sokrates, brał w ręce „Annus Albaruthenicus”, „Czasopis” i wydawane przez nas książki. Nie mógł się nadziwić, że za skromne fundusze tak dużo robimy. Pisarz powiedział wtedy:

Panowie szlachta, widzicie jak mało trzeba dla tak wielkiej sprawy. To smutne jednak, że o te pieniądze „na landrynki” musimy rozpaczliwie błagać w urzędach i fundacjach.

Tamto spotkanie nie miało żadnego politycznego znaczenia, jak chciał tego Tyszkiewicz. I nikt oprócz wójt a pewnie o tym nawet nie wiedziałby, gdyby nie moja relacja w miesięczniku „Tutaj w Krynkach i Okolicy”, który wówczas z poświęceniem redagowałem i wydawałem.

Sławomir Zgrzywa w Krynkach zdobył tylko dwa głosy – Sokrata Janowicza i jego małżonki Tatiany. Zwyciężył Krzysztof Jurgiel z PiS, uzyskując 149 głosów.

Bez pomocy z zewnątrz, wsparcia władz krajowych, Krynki będą nadal pogrążać się w marazmie, stagnacji i niemocy. Pani burmistrz, która za sprawą starosty jest mocno kojarzona z PiS-em, trudno będzie o jakieś szczególne względy nowego rządu. Nawet na szczeblu wojewody, który przydziela gminom pieniądze chociażby na budowę dróg z programu rządowego.

Jerzy Chmielewski