„Na Gloria uderzono we wszystkie dzwony, całą siłą zagrzmiały organy, rozległo się radosne Alleluja. We dworach już dziś po południu spożywają świąteczne jadło, ale nie na wsi. Tradycja nakazuje, aby razhawieć po rezurekcji. Tak było od niepamiętnych czasów”.
Jest to fragment książki „Słońce na miedzy” Józefa Rybińskiego, wydanej w 1981 r. i potem dwukrotnie wznawianej. Autor urodził się w 1912 r. we wsi Saczkowce koło Kuźnicy. Był dziennikarzem i publicystą. Najpierw – pod koniec lat pięćdziesiątych – pracował w redakcji tygodnika „Niwa”, przyjaźnił się z Sokratem Janowiczem. Koledze z Krynek robił zdjęcia na jego ślubie w soborze św. Mikołaja w Białymstoku. Potem został publicystą i fotoreporterem wydawanego w Olsztynie ogólnopolskiego tygodnika ilustrowanego „Panorama Północy”. Kiedy przeszedł na emeryturę spisał nadzwyczaj urokliwe, ciepłe, sentymentalne wspomnienia z czasów dzieciństwa. Malowniczo przedstawił w nich także zwyczaje, obrzędy i tradycje z rodzinnej miejscowości, typowe dla całej Sokólszczyzny. Dodatkowego smaku dodał, używając nader często słów, a nieraz całych zdań, w języku prostym, którym niemal wszyscy mieszkańcy w tych stronach rozmawiali. Tak prawosławni jak i będący w większości katolicy.
W książce tej są też piękne opisy, barwnie przedstawiające, jak ponad sto lat temu obchodzono u nas święta katolickie, w tym Wielkanoc. Był wówczas zwyczaj, że w poranek wielkanocny po procesji starano się jak najszybciej wrócić furmankami do domu. Zapamiętał to Józef Rybiński i opisał w swej znakomitej książce „Słońce na miedzy”:
„Po rezurekcji wszyscy tłumnie walą do wyjścia, a następnie, jak tylko mogą, śpieszą do domów. Ludzie, którzy przecież tak dbają o konie, teraz poganiają je bez miłosierdzia, aby przynajmniej wśród pierwszych znaleźć się we wsi. Ma to zapewnić, proporcjonalnie do kolejności przybycia, dobrobyt i powodzenie w drużynie i żywinie aż do następnej Wielkanocy”.
Wiem, że w wielkanocny poranek śpieszono do domów z kościoła w moich Krynkach, jeszcze 40-50 lat temu…
Wesołego Alleluja!
Jerzy Chmielewski