Chmielewscy (cd.)
Mój pradziadek Klemens Chmielewski (ur. 1836 r.) miał liczne potomstwo. Dawniej wiejskie rodziny przeważnie były wielodzietne. Częste były jednak przypadki umierania dzieci z powodu różnych chorób i prymitywnych jeszcze warunków życia.

Pradziadek Klemens miał sześcioro dzieci, trzy córki i trzech synów. Najstarsza Pelagia urodziła się w 1868 r., co może wskazywać, iż ożenił się w 1867 r. Kolejne dzieci przychodziły na świat w 1876 r., 1877 r.,1885 r. (mój dziadek Mikołaj), 1887 r. i 1892 r. Tak duża rozpiętość lat (ponad dwadzieścia) wskazuje, iż Klemens żenił się dwa razy. O pierwszej żonie nic nie wiadomo. Drugą była Helena z d. Augustyńczyk (1839-1898). Jej rodzinnej siedziby już nie ma, rodzina w latach międzywojennych wyjechała do Argentyny. Pradziadek zmarł w 1910 r.
Dziadek Mikołaj również żenił się dwa razy. Pierwszy ślub wziął w 1813 r., rok przed wybuchem I wojny światowej. Jego pierwszą żoną była Anna, prawdopodobnie pochodziła z Nietupy. Urodziły im się dwie córki. W pierwszych miesiącach 1915 r. Mikołaj jak wielu innych mężczyzn z Ostrowia został wcielony do armii rosyjskiej, która z wrogimi wojskami toczyła wiosną i latem ciężkie boje pod Warszawą i na linii Wisły. Wraz z wycofującymi się pułkami trafił w głąb Rosji.
W sierpniu 1915 r. mieszkańcy Ostrowia, podobnie jak wszystkich wsi na Podlasiu i Grodzieńszczyźnie, udali się w bieżeństwo. Straszono okrucieństwami, jakie ich spotkają od Hiermańca, gdy nie wyjadą. Propaganda głosiła, iż wróg będzie obcinał kobietom piersi, a mężczyzn i dzieci przekłuwał bagnetem. Ludność katolicka tej sztucznie napędzanej manii strachu nie uległa, uspokajał ich ksiądz w kościele, nawołując, by nie wyjeżdżali. Natomiast batiuszka w cerkwi przeciwnie – nakazywał wiernym, by ewakuowali się. Z Ostrowia Południowego w bieżeństwo wyjechali niemal wszyscy prawosławni. Rodzina Feliksa Chmielewskiego także zapakowała się z tym co mogła na furmankę i wyruszyła w drogę do Baranowicz, gdzie na stacji kolejowej podstawione były wagony. Z niewiadomych względów jednak szybko zawrócili i pozostali we wsi.
Żona Mikołaja z dwiema malutkimi córeczkami, z których starszej nie było jeszcze roku, tułała się po dalekiej Rosji, szukając męża. Zachorowała jednak na tyfus i zmarła w polowym szpitalu. Córki zabrano do przytułku.
Mikołaj też usilnie szukał żony. Dowiedział się, że umarła. Chciał odzyskać córki, ale ich miejsca pobytu ustalić mu się nie udało. Kilka lat pisał wielokrotnie listy w tej sprawie do Czerwonego Krzyża, jednak bezskutecznie. Los córek do dziś pozostaje nieznany.
Mikołaj jak większość ostrowian wrócił z bieżeństwa na początku lat dwudziestych. Był jeszcze młody, miał wówczas około 35 lat. Ożenił się powtórnie – ze Stefanią Doroszkiewicz (moją babką), również z Nietupy.
Cdn
Jerzy Chmielewski