O ludziach z Ostrowia (10)

Chmielewscy (cd.)

Na front I wojny światowej zmobilizowany został między innymi Ściapan (Stefan) Chmielewski syn Filipa, wnuka brata mego pradziadka Klemensa. Walczył w 447 biełgogrodzkim pułku piechoty. 25 czerwca 1917 r. pod Uralem zachorował na szkorbut i trafił do szpitala. Miał wówczas 21 lat. Po zawierusze bolszewickiej w Rosji powrócił do rodzinnego Ostrowia Południowego i założył rodzinę. Miał dwoje dzieci, córkę i syna.

Karta przyjęcia do szpitala chorego Ściapana Chmielewskiego (źródło: gwar.mil.ru)

Ściapan z rodziną przeżył kolejne burzliwe wydarzenia 20. wieku, okres władzy sowieckiej i okupację hitlerowską. Ale na początku marca 1946 r. w nocy do jego domu przyszli „akowcy”. Nie byli to w dzisiejszym rozumieniu żadni żołnierze wyklęci, lecz podszywający się pod polskie podziemie zbrojne zwyczajni bandyci z okolicznych wiosek, którzy z bronią w ręku okradali miejscowych chłopów z dobytku. Opróżniali kufry, zabierali odzież i żywność, w tym zasoloną słoninę. Dlatego do tych bandytów przylgnęło sarkastyczne określenie „słaninniki”. Co ciekawe rekrutowali się przeważnie z rodzin katolickich, a okradali prawosławnych.

Bandyci, którzy wtedy naszli na Ostrów Południowy za przewodnika mieli miejscowego katolika, by wskazywał im prawosławne domy. Kiedy podeszli pod dom Ściapana, ten zaparł się – i do dosłownie, bo plecami o drzwi – z twardym zamiarem, by ich nie puścić.

– Ściapan, adczyni, bo budzia biada! – ostrzegał go przewodnik.

– Nie adczyniu, jej Bohu, nie adczyniu! – krzyczał przez drzwi Ściapan.

Wtedy jeden z bandytów sieknął serią karabinu po drzwiach. Jedna z kul dosięgła Ściapana, ale nie śmiertelnie.

Według jednej z wersji bandyci początkowo odstąpili. Poszli dalej rabować kolejny dom.

– Co on będzie się tu stawiał! – miał jednak powiedzieć jeden z bandytów. – Wracajmy!

Ciężko rannego Stefana rodzina od razu furmanką zawiozła do szpitala w Sokółce, gdzie zoperował go chirurg o nazwisku Moroz. Pacjent podobno zaczął powoli do siebie dochodzić.

Dwóch mieszkańców Ostrowia wybrało się wkrótce na poniedziałkowy targ w Sokółce. Odwiedzili też Ściapana w szpitalu. Po powrocie opowiadali we wsi, że czuł się on już w miarę dobrze. Powiedzieli też, że operujący chirurg wypytywał ich o okoliczności krwawego zajścia. Po kilku dniach nieoczekiwanie ze szpitala nadeszła smutna wiadomość, że Ściapan nie żyje.

Różnie potem we wsi mówiono. Niektórzy podejrzewali, że lekarz współpracował z podziemiem i sam przyczynił się do śmierci pacjenta, by ten nic nie mógł wyjawić w śledztwie.

Ściapan Chmielewski zmarł 10 marca 1946 r. Miał 50 lat.

Cdn

Jerzy Chmielewski