Wczoraj 100 lat i jeden miesiąc ukończył Józef Chmielewski, który urodził się w Ostrowiu Południowym, gdzie spędził dzieciństwo i młodość. Po wojnie, tak jak wielu mieszkańców przeludnionej wsi, wyjechał do Białegostoku. To teraz najstarszy nasz ostrowianin. Równie sędziwy jest jego młodszy o cztery lata brat Michał, które całe życie zawodowe przepracował w Niwie.
Chmiale z kanca wioski to moja daleka rodzina. Ich rodowy dom – ostatni po prawej stronie tuż przed lasem – wciąż stoi, choć rzadko kto do niego już zagląda. Wygląda jak dawniej, nikt w nim niczego nie zmieniał. Ale jest zadbany, tak jak i podwórko.
Pamiętam, jak Jozik Chmielaŭ z żoną Marysią dawniej – będąc już na emeryturze – w Wostrawie spędzali każde lato. 28 lipca na Władzimiera zawsze widywałem go przy grobie rodziców – Jaśka i Wolgaczki. Przyjeżdżał tu z bratem Michałem jeszcze jakieś piętnaście lat temu.
Józefowi Chmielewskiemu dane było przeżyć prawie całe straszne, szczególnie w pierwszej połowie, dwudzieste stulecie. Na jego oczach toczyły się wielkie wojny, zmieniały ustroje państwowe. Zaznał wiele – harówki na pałoskach, strachu przed hitlerowcami, potem „gierojami” z lasu. Dopiero po wojnie, choć nie od razu, zaznał spokoju. Już w Białymstoku założył rodzinę, na świat przyszły dzieci, potem wnuki i prawnuki…
Sędziwego mego dalekiego kuzyna dwa lata temu odwiedziłem w jego mieszkaniu w bloku na osiedlu Sienkiewicza. Wypytałem o niektóre wydarzenia z przeszłości naszego Wostrawa. Jego wspomnienia okazały się dla mnie niezwykle przydatne w pracy nad niedawno wydaną książką „Echa ostoi utraconej” ze wspomnieniami nieco młodszego sąsiada, Eugeniusza Czyżewskiego, które spisał on w dalekim Gdańsku, będąc na emeryturze.
Z okazji setnych urodzin Józef Chmielewski otrzymał listy gratulacyjne od premiera Mateusza Morawieckiego, wojewody podlaskiego Bohdana Paszkowskiego, marszałka województwa Artura Kosickiego i prezydenta Białegostoku Tadeusza Truskolaskiego. Pismo z życzeniami przysłał też prezes ZUS wraz z decyzją o przyznaniu honorowej emerytury w wysokości 4,5 tys. zł miesięcznie.
Ja także dołączam się do życzeń z okazji niezwykłego jubileuszu. Żywicie, Dziadźku, jak najdaŭżej i jak najbolsz Wam zdarowia, bo jano cipier dla Was najważniejszaje!
Takie same życzenia składam także innemu stulatkowi z naszej gminy. 15 czerwca sto lat ukończył Bronisław Szyc, który najpierw mieszkał w Sosnowiku, a potem przeniósł się do Krynek. Mój ojciec był jego dobrym kolegą.
Jerzy Chmielewski