Tamte powroty do szkoły (cz. 1)

W 1911 r. do szkoły w Ostrowiu dzieci poszły dopiero w listopadzie. Tak opisał to wizytator oświaty na łamach „Grodnienskich eparchialnych viedomostiej” (w tłumaczeniu z rosyjskiego):

(…) Jesień 1911 r. nie była sprzyjająca do wczesnego rozpoczęcia zajęć lekcyjnych. Ciepła pogoda utrzymywała się do listopada. W związku z tym chłopskie dzieci aż do późnej jesieni były zajęte pasieniem bydła.

Uczniowie z dwójką nauczycieli przed nowo zbudowaną szkołą w Ostrowiu. W jasnym płaszczu kierownik Józef Subieta z Góran. Zdjęcie wykonano ok. 1950 r. Potem na wejściu dobudowano ganek, w którym mieściła się szatnia. Fot. ze zbiorów Eugeniusza Makala

Od prawie dziesięciu lat funkcjonowała wtedy u nas Ostrowskaja cerkowno-prychodskaja dwuchkłasnaja szkoła. Nauka trwała w niej sześć lat (cztery w pierwszej klasie i dwa w drugiej), a właściwie zim, gdyż od wiosny aż do jesieni dzieci uwiązane były pracą na gospodarstwie, zajmowały się głównie wypasaniem krów, koni i świń. Dzieci, prawosławne i katolickie, uczono – po rosyjsku – czytać, pisać i rachować. Oprócz tego były lekcje religii, historii i geografii, a starsze roczniki miały dodatkowo zajęcia praktyczne z rzemiosła, ogrodnictwa oraz kroju i szycia (dla dziewcząt).

Ta szkoła z czasów carskich mieściła się w dużym piętrowym murowanym budynku. Stał w tym samym miejscu co obecna, dziś przerobiona na prywatny pensjonat. Wzniesiono go w 1903 r. W sierpniu 1915 r. wycofujące się wojska rosyjskie, realizując taktykę spalonej ziemi, wysadziły go w powietrze, a sąsiednią tylko co gruntownie wyremontowaną drewnianą cerkiew spaliły.

Jedyne wzmianki o naszej carskiej szkole znalazłem w tychże „Grodnienskich eparchialnych wiedomostiach”. Dowiedziałem się z nich, że w 1913 r. uczyło się w niej 83 dzieci z ostrowskiej parafii – 50 chłopców i 33 dziewcząt. Budynek wymagał już gruntownego remontu, gdyż przerdzewiały dach zaczął przeciekać, do podłogi wdarł się grzyb, a piece doszczętnie się przepaliły. Do tego była przerwa w zajęciach, gdyż nauczycieli przeniesiono do innych placówek. Ich funkcje w oddziałach dla młodszych roczników przejęły córki proboszcza o. Józefa Siemaszki – Tatiana i Natalia, absolwentki szkoły duchownej dla dziewcząt. Proboszcz zaś był powiatowym wizytatorem oświaty. Starszych dzieci uczył Gleb Antoniuk, absolwent szkoły cerkiewnej dla nauczycieli w Borunsku w powiecie oszmiańskim na Wileńszczyźnie.

Dwa lata wcześniej, w 1911 r., nauczycielem w Ostrowiu był gospodin Polechoj. Został on zwolniony i przeniesiony w inne miejsce. Była to kara za to, że zignorował jubileusz 50-lecia wydania carskiego manifestu, znoszącego pańszczyznę, bo „ani słowem nie wspomniał uczniom o znaczeniu tego wielkiego wyzwoleńczego aktu”.

Dzieci z Ostrowia uczyły się po rosyjsku do rewolucji październikowej, która zastała ich w bieżeństwie. Po powrocie z Rosji nastały czasy szkolnictwa polskiego. Zajęcia odbywały się w domach prywatnych. Za Sowieta ostrowskie dzieci krótko uczyły się po białorusku. Za Niemca szkoły w Ostrowiu nie było, choć podobno ktoś uczył po domach. Kiedy nastała Polska Ludowa, zbudowano nową drewnianą szkołę. Materiał przywieziono z rozebranych koszar wojskowych w Sokółce.

Cdn

Jerzy Chmielewski